Relacja sztafety half&half kobiet
Ewa: W 2023, chyba krótko po przebiegnięciu DOZ maratonu zrodził się pomysł, aby razem z Sylwią pobiec w sztafecie half&half na 12. DOZ Maratonie w 2024r. Przygotowywałyśmy się osobno, każda w swoim tempie, kilka miesięcy przed startem treningi nabrały intensywności. Formuła dwuosobowej sztafety była dla mnie nowym doświadczeniem, przyznam że bardziej obciążającym niż dotychczasowe starty indywidualne. W końcu nastał ten dzień…niedzielny poranek przywitał nas piękną słoneczną pogodą, co oznaczało, że każdy kolejny kilometr będzie wchodził coraz ciężej, trzeba też uwzględnić częstsze nawadnianie na trasie. Wystartowałam z 2 strefy (3h-3:30) ustawiając się na jej końcu. Przez pierwszą połowę półmaratonu udało mi się mieć w zasięgu wzroku pacemakerów z mojej strefy, wykorzystałam tę świeżość, przygotowanie treningowe, niesamowitą energię od kibiców, nogi same niosły. W drugiej części trasy trochę zwolniłam, ale tylko do tempa jakie wcześniej zakładałam na cały start. Z ostatnich metrów w strefie zmian niewiele pamiętam, zmęczenie, emocje, Sylwia, przekazanie pałeczki i jeszcze krótki wspólny bieg do ekranów, by zapisać swój nowy PB w półmaratonie 1:48:13.. to wszystko działo się tak szybko.
Sylwia: Miesiące przygotowań i w końcu jest 28 kwietnia 2024 roku. 12 DOZ Maraton. Bieg na który czekałam prawie rok, do którego przygotowywałam się od długich miesięcy, któremu podporządkowałam moje treningi i można powiedzieć, iż w jakim sensie moje życie. Bieg którego start został przełożony o prawie miesiąc z terminu gwarantującego pogodę do szybkiego biegania na … no właśnie pogoda. W ten niedzielny ranek przywitało nas słoneczko i temperatura jak latem. Po wielu dniach zimnej pogody mogło to świadczyć tylko o jednym łatwo nie będzie. Czy tak było? O tym trochę dalej, a teraz linia startowa po ostatnich życzeniach powodzenia dla mojej partnerki Ewy szybko udałam się na Szakalowy Punkt Kibicowania. Mimo, iż teraz jeszcze nie startowałam, przeżywałam start każdą komórką swego ciała. Głośno kibicowałam Naszym Szakalom po przebiegnięciu ostatniego, szybko do autobusu i przejazd na strefę zmian. Tam próbowałam jeszcze odpocząć w autokarze jednak emocję wzięły górę, próbowałam zrobić rozgrzewkę jednak cały czas patrzyłam na zegarek aby nie przegapić przybycia Ewy. W końcu udałam się do strefy zmian i znów emocje, pierwsi biegacze pierwsze biegaczki, pierwsi Szakale. Jak ja już chciałam pobiec. Emocję buzowały, w końcu jest Ewa z bardzo dobrym czasem – wiedziałam, że dała z siebie wszystko i jesteśmy pierwsze, nie mogłam jej zawieźć. Jak ja się bałam, że upuszczę pałeczkę w końcu jest trzymam ją w dłoni i biegnę z Ewą do końca strefy potem już sama. Liczy się tylko ja i droga na nic nie zwracam uwagi, jestem skupiona tylko na biegu.
Pierwsze 5 km patrzę na zegarek, jest dobrze zamierzony czas utrzymany. Punkt nawadniania, jak dobrze, że są tak często, łyk wody i gonimy. W końcu wbiegam na Piotrkowską w oddali widzę Marcina, który wystartował przede mną , skupiam się na pomarańczowej koszulce. Na 7 kilometrze mijam go słyszę tylko „brawo Sylwia dasz radę, gazu” i faktycznie nagle dostałam zastrzyku energii. 10 km patrzę na zegarek i nagle przerażenie „wolniej, dlaczego wyszło wolniej„?. Strach dodaje sił, znów przyśpieszam, generalnie nie pamiętam z trasy nic więcej, kolejne kubki wody, mijanych zawodników, punkty kibicowania. Zbliżam się do mety, zaczynam odczuwać trudy biegu, wysoką temperaturę, brak cienia i nagle… Pomarańczowy Punkt Kibicowania, widząc tyle znajomych twarzy głośno mnie dopingujących wykrzesałam z siebie ostatki sił, wiedziałam, że po takim wsparciu nie mogę zawieźć, nie mogę się podać. Biegnę, znów przyśpieszam, w końcu jest ona – Meta. I ten wynik3 h 33 min. już wiedziałam mamy pudło i pierwsze miejsce. Przy okazji jeszcze nowy rekord życiowy 1h 45m 5s i 8 miejsce wśród najszybszych kobiet. Łzy radości , zmęczenia i ogólne szczęście jeszcze tylko kilka chwil przy barierce kilka oddechów i w końcu mam go – medal 12 DOZ Sztafety Half&Half jest mój.
Ewa: Stając na starcie nigdy nie wiemy co nas czeka po drodze, dopóki nie dotrzemy do mety, cytując Kazimierza Górskiego ”dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”. Wyniki po 1 zmianie plasowały nas na 1 pozycji w kobiecych sztafetach, nie miałam wątpliwości, że Sylwia będzie walczyła do samej mety i tak było! Czas naszej kobiecej sztafety ROZBIEGANE SZAKALICE to 3h33’11 i mamy to: 1 miejsce w half&half kobiet na 12. DOZ Maraton Łódź! To było niesamowite przeżycie!