Hunt Run Dzika Sprawa 2-3.07.2016

Hunt Run Dzika Sprawa 2-3.07.2016

Hunt Run Dzika Sprawa 2-3.07.2016

Bałtów z czym Wam się kojarzy? Może ślady dinozaurów? Jura Park? Bałtowskie bezdroża? Rajdy 4×4? Jak wynika z mapy niepozorna miejscowość pomiędzy Ostrowem Świętokrzyskim a Solcem nad Wisłą w dolinie rzeki Kamiennej. Dla amatorów biegania mamy jeszcze jedno skojarzenie HUNTRUN i to właśnie z tego powodu tam zawitałem. Wykupiony pakiet na 10km w sobotę i 5 km w niedzielę.

Historie biegowe zaczęły się zanim stanąłem na starcie gdyż na kwaterce u sympatycznej Pani Eli spotkałem koordynatora Parkrun Warszawa Praga.

Biuro zawodów otwarte od piątku więc bez kolejki w sympatycznej, sielskiej atmosferze odbieram pakiet i wbijam na opustoszałe Pasta Party. Kilka osób się kręci z papierowymi torbami w których rozdawane są koszulki i chipy. Żadnych batoników, żeli itp. ale po biegu jest zagwarantowane żarełko w postaci Hotdoga, koktajli i czereśni do oporu.

Przyjechałem z synem i rowerami żeby nie mieć problemów logistycznych więc mała rundka po okolicy i już wiemy gdzie jakie atrakcje i zaopatrzenie nabyć. Noc gorąca i duszna.

SOBOTA 02.07.2016

Spać nie mogę o 5 wyłączam budzik ustawiony na 7. Jedziemy na start ok 9 a na termometrze zabójcze 300C. Start mojej fali o 10:30 więc spokojnie obserwujemy rozwój sytuacji i szukamy cienia.

Start pierwszej fali o 10 więc pierwsze kilkaset metrów nie będzie stanowiło zagadki. Po krótkim sprincie na boisku „droga” prowadzi do rzeki. Brodząc po kolana po pas po szyję pierwsi na trasie znikają za zakrętem rzeki. Dobra niewiele się dowiedziałem, jeszcze tylko 30 min i wszystko się wyjaśni.

Rozgrzewka przy takim upale, kiedy pierwszą przeszkodą jest długie brodzenie w wodzie. Hym… Tradycyjnie rozgrzewkę ograniczam do rozruszania kończyn ze szczególnym uwzględnieniem rąk, które będą dziś pracowały więcej niż zazwyczaj.

Założenia przedstartowe: dobiec i jak najmniej chodzić, przeszkody pokonywać samodzielnie, czas? tutaj założenia są trudne mówię synowi, że 12:30 powinienem wrócić i od tej godziny umawiam się przy wejściu do JuraParku. Podsumowując 2h na 10km, czyli nie będę się przemęczał.

IMG_2461Gremialne odliczanie i biegniemy. Ciśnieniowcy polecieli a ja wbiegam do Kamiennej po krótkim sprincie na ok 15 pozycji. Woda zimna co przy tej temperaturze jest miłą odmianą. Niestety po jakiś 50 m brodzenia walę prawym kolanem w jakiś głaz. Nosz kur… postawiło mnie w miejscu. Kolano boli jak cholera pojawiło się trochę krwi. Ze wszystkiego dobre to, że siedzę w zimnej wodzie i jeszcze trochę w niej będę. Szybka zmiana priorytetów. Biegnę ale jak będzie źle to odpuszczam. To będzie długi bieg.

Brodząc w rzece tracę kilka miejsc ale oznacza to tyle, że dłużej chłodzę obolałe kolano.

W końcu jednak wychodzimy z wody i biegniemy ze 200m brzegiem. O dziwo daje się biec, w sensie truchtać ale sąsiedzi też nie zasuwają. Znowu do rzeki tym razem pod tarasem głęboko i korzenie. Dalej parę płotków, równoważnia, trzy kanały pod drogą, stodoła i trasa prowadzi w górę stokiem narciarskim. Nikt nie biegnie a ja tym bardziej przy każdym kroku boli na szczęście ból nie narasta.

IMG_2158Po co jest pod górkę żeby było z górki. Na szczycie zjazd na mokrej plandece. Potem czołganie w rowie z wodą pod drutem kolczastym, kilka stromych wejść z liną i znowu pod górę. Teraz chwila odpoczynku, lekko z górki równą drogą i po 300m spacerek z oponami. Biorę dwie 14 i idę wyprowadzić dwie oponki. Jakieś żarty między spacerowiczami. Młody przede mną wziął 16 niskoprofilową jakieś 235 i 15x205x70 i męczy się strasznie i staje kilkukrotnie na tym długim jakoś ze 400m spacerku.

Kolano daje znać o sobie ale już się przyzwyczaiłem. Lepiej nie będzie, gorzej też nie powinno. Kończąc spacer z oponkami widzę jakąś dziewczynę która idzie z dwiema oponami pomimo, że dziewczyny mają brać po jednej. Ambicja :).

Jakiś lasek potem ze 200 po płaskim i kamieniołom. Tym razem oponka w wersji maxi dwa przerzuty i można „biec” dalej. Ścianka z liną raz w górę raz dwa razy w dół. Zaraz bele siana x5 i wodopój. Podobno są trzy na trasie czyli mamy za sobą jakieś 2,5-3km.

Kawałek bez przeszkód. Chyba całe 600m tyle, że połowa pod górkę. To jak do tej pory najdłuższy odcinek biegowy jak się później okaże i na całej trasie.

Zbiegi i podchodzenie jarami, krzakami itp. widzę coraz bliżej ambitną tą od dwóch opon. Przy oczekiwaniu na wolne miejsce dochodzi mnie i biegniemy razem. Kinga, Dominik. Kinga królowa drugiej fali bo żadnej dziewczyny przede mną nie było. Do następnego wodopoju biegniemy razem potem mi ucieka.

Hunt runTaśmy pod, taśmy nad, znowu płotki i rampa. Bieg w worku w tym momencie wyjątkowo ciężka próba. Widzę jak jedna z dziewczyn idzie w worku założonym na jedną nogę. Wygląda na wyczerpaną a jeszcze nie było drugiego wodopoju czyli jesteśmy przed połową trasy.

Dalej labirynt, równoważnia i drugi wodopój. Ledwo zipię.

Trochę biegu i spacerek z workiem idę, Kinga biegnie niemożliwa jest. Zobaczymy się dopiero na mecie.

Znowu jary, w dół i w górę, długo stokiem bez ścieżki a z dala czuć bagno.

Bagno to osobna historia. Było błoto głębokie i płytkie, grząskie ciężkie i suche klejące były gryzące muchy i czyhające pod brudną wodą zwalone drzewa. Bagienny odcinek specjalny ok 1km. Polecam każdemu. Spa w najlepszym gatunku.

Wszystko jednak się kiedyś kończy i bagno też. Zaczyna być słychać scenę czyli niedaleko :) ale moment jeszcze nie było 3 wodopoju.

Hunt run 2Teraz w górę w dół i w górę stromo liny wiszą ale nie ma potrzeby z nich korzystać. Drabinka na pionowym odcinku. Wbiegamy na górę i jest wodopój. Jeden wolontariusz ledwo nadąża nalewać wodę. Woda ciepła jak z kranu ale dzięki temu nie będzie szoku termicznego.

Zaraz za wodopojem ścianka w dół potem w górę po siatce Jest mały korek ale przynajmniej można złapać oddech.

Dalej zjazdo-zbieg i kolejka do liny. To ja sobie boczkiem zjadę, dzięki czemu omijam kolejną kolejkę.

Kanał pod drogą, oponki na ziemi i stodoła z zadaniem specjalnym. Zasuszony staruszek dopinguje przebija piątki a w stodole trzeba podciągnąć na linie worek. Za stodołą kawałek płaskiego w trawie leżą porzucone rękawiczki oznaka że meta blisko. Zresztą już wyraźnie słuchać jak jest puszczana kolejna fala zawodników. Uśmiech na twarzy się pojawia, tak oni jeszcze nie zaczęli :)

Przed metą należy się nieco oczyścić to chyba mieli gospodarze na myśli wytyczając ostatni odcinek. Rzeka Kamienna znowu przyjmuje nas dobrze, chłodzi i czyści potem bajorko zarośnięte rzęsą. Ciężko się wydostać na śliski brzeg. Skok do zatoczki z pomostu i wyjście na piaszczysty brzeg. I znowu Kamienna płukanie i wirowanie. Gdyby się ktoś niedostatecznie zamoczył mamy jeszcze siatkę na wodzie. Pracują ręce ale najlepiej się idzie po szyję w wodzie. Wreszcie wychodzimy na boisko jeszcze trzy przeszkody, czołganie pod wozem policji i dwie ścianki które nadzwyczaj sprawnie i bez pomocy pokonuję. Jest meta. Dyszę niemiłosiernie wypijam całą wodę i wbijam do basenu.

Patrzę na zegar ponad 2h lipa. Zajechałem się a wynik nie zadowala. Przynajmniej mam widoczną wymówkę. Kolano boli, kuśtykam do syna. Na bramce w Jura Park nikt nie pyta o bilet biegacze mają wstęp wolny a mój wygląd nie pozostawia złudzeń. Nikt nie doprowadza się do takiego upodlenia żeby nie zapłacić za bilet.

Po biegu mieliśmy pójść pozwiedzać ale nie mam na to siły i wracamy na kwaterkę. Jazda na rowerze nie jest przyjemna a krótki ale ostry podjazd boli. Przebieram się w suche a wszystko co miałem na sobie porządnie płuczę jednak zapach bagna jest nadal wyczuwalny. Wypiorę w domu bo jutro chyba nie pobiegam. Walę się na łóżko i śpię ok 4 godzin. Dostaję SMS-a z wynikiem 2:12:47  M-ce 179 na razie nic mi to nie mówi. Jedziemy na Pasta Party jest po 20 i dostajemy tak jak poprzedniego dnia ostatnią porcję. Spotykam też Kamila, który pomimo wyrypy w Velebicie też skusił się na HuntRun i zdążył jeszcze napisać i opublikować relację ze zdjęciami.

NIEDZIELA 03.07.

Tym razem budzik ma co robić. Wstać się nie chce. Obolałe kolano daje znać o sobie ale nie powiem cały jestem obolały ale w dobrym humorze. Dziś bieg na 5 km a trasa podobno zmieniona. Decyzja zapada biegnę lajtowo będę nagrywał filmiki. Wczoraj w ferworze walki wyciągnąłem raz na początku kamerę a potem już nie było czasu. No a filmik do relacji być musi. Pogoda jednak płata małego figla 150C i ciężkie ciemne chmury nadciągające z zachodu. Ok 8 zaczyna lać, nie padać, LAĆ. Na szczęście po godzinie solidnego oberwania chmury zaczyna normalnie padać i zabieramy się do Jura Parku. Tym razem jesteśmy sporo przed startem więc odbywamy rekonesans po zamkniętym parku rozrywki i mini zoo. O tej porze i w deszczu jesteśmy jedynymi zwiedzającymi, niestety większość atrakcji jeszcze zamknięta a jak się dowiadujemy od obsługi w czasie opadów, część atrakcji w ogóle nie działa. Cholera a wczoraj była taka ładna pogoda. Może się przejaśni.

W międzyczasie spotykam ekipę Terenwizji: Adama, Edytę i Pawła których filmy offroadowe bardzo lubię i polecam każdemu.

Gwałtowna zmiana pogody wywołała wśród uczestników poruszenie z jednej strony fajnie, że chłodniej z drugiej strome zbiegi i podbiegi będą bardzo śliskie.

Start znowu 10:30, tym razem pełna rozgrzewka i start końca stawki. Przeszkody w trochę innej kolejności ale w takim samym natężeniu. Tym razem przed każdą przeszkodą staję na chwilkę żeby coś nagrać. Formuje się ok 8 osobowa grupka z którą raźno pokonujemy kolejne przeszkody. Tym razem bieg jest typowo rekreacyjny. Śpiewać się chce i wierszyki deklamować Jednak żeby nie było błotne strome jary stanowią nie lada wyzwanie. Wczoraj była walka z upałem teraz każdy poszukuje większego tarcia. Na stromych podejściach walka o każdy metr, od drzewa do drzewa na zejściach/zjazdach byle nie nabrać prędkości. Tym razem liny są ratunkiem dla wielu osób. Zabawa jest przednia ale czasami niebezpieczna. Ponownie zwiedzam bagno, które tym razem nie robi takiego wrażenia. Skoro już od godziny taplamy się w błocie to co nam może zrobić bagno. Jedak chwila nieuwagi i kamera ląduje w błotnej czeluści. AAAAA mać. Po chwili niepokoju udaje się ją wygrzebać z dna. Coraz bliżej mety. Na ostatnim zjeździe urywam się swojej grupce żeby nagrać ich finish. Co tylko częściowo się udaje gdyż rozdzielili się na tym odcinku.

Wynik 1:42:14 msc. 286

Tym razem nie wracamy na kwaterę więc na parkingu dokonuję przepoczwarzenia w czyste ciuchy i idziemy na podbój parku rozrywki. Przestało padać i wszystkie zaplanowane atrakcje udało się odwiedzić.

Śmiało mogę stwierdzić, że to był najlepszy bieg w jakim brałem udział. Z rozmów z weteranami tej imprezy wynika, że edycja 2016 była najbardziej wyczerpująca. Szczere gratulacje dla organizatorów i szacunek dla uczestników. Dziękuję również ekipie Terenwizji za pozwolenie umieszczenia w relacji ich filmu. Moje nagrania jakoś zbiorę do kupy i coś z tego posklejam jednak głównym uczestnikiem filmów jest błoto, które miało straszne parcie na szkło.

Ostatecznie mój wynik z soboty okazał się świetny. Sklasyfikowano 793 zawodników czyli zmieściłem się a najlepszej ćwiartce uczestników. Hip Hip Hurrra.

Do zobaczenia za rok.
Kiedy zapisy się pytam?

Dominik Kowalewski

Link strona biegu: http://huntrun.pl/

Link wyniki: http://wyniki.b4sport.pl/