Listy z Kolumbii cz. IV – Park Narodowy Tayrona

Listy z Kolumbii cz. IV – Park Narodowy Tayrona

kolumbia4bSzakale zakotwiczyły w Santa Marta na brzegu Morza Karaibskiego, a w zasadzie w kurorcie Rodadero położonym na jego obrzeżach. Kurort – jak kurort: dużo ludzi, relatywnie drogo, handlarze na plaży zaczepiający co minutę, do tego mętna woda, za to ciepła dosyć. I duszno.

Na szczęście w pobliżu znajduje się Park Narodowy Tayrona, na który przeznaczyliśmy cały dzień. Warto było, choć dojazd trzema autobusami był dość męczący. Przed wejściem do parku szkolenie. Po hiszpańsku. Pan opowiada, że palić nie wolno, zwierząt płoszyć, krzywdy im robić, śmiecić, że pływanie na dzikiej plaży skończy się utonięciem i takie tam… ważne i nieoczekiwane informacje. Po szkoleniu dostaliśmy karteczkę, że 6 osób je odbyło i można już było kupić bilety. Te są drogie – po ok. 22 dolary od głowy, oczywiście miejscowi po parku zasuwają znacznie taniej.

Park ma wiele atrakcji. Od plaż po górskie lasy deszczowe, bowiem przy morzu zaczyna się masyw Pico Cristobal Colon – najwyższej góry świata. Jeśli liczyć od poziomu morza, to jej 5700 metrów jest jednocześnie wysokością względną, więc to jest rekord globu. Samej góry nie widzieliśmy, musimy uwierzyć, że istnieje, choć miejscowi w zasadzie nie dostrzegają jej istnienia (żadnych zdjęć, pocztówek, informacji o wyprawach…). Tayrona ma bogatą faunę, z kondorami, tukanami, wielkimi wężami, ale my zauważyliśmy tylko jaszczurki i dwie małe kapibary. Dla zwykłych zwiedzających (a i my należeliśmy do tej kategorii) pozostaje tu kilkukilometrowa wędrówka przez dżunglę do kolejnych plaż.

kolumbia4c

A na plażach pięknie – krystaliczna woda, a w niej ryby (choć raczej przy głazach, a nie na pięknych rafach), widoki jak z raju, palmy, niebieskie niebo… Tu więc Szakale wypoczywały po trudach podróży autobusem i zbierały siły na maraton. A jak już ich trochę nazbierały, to pędziły do wyjścia z parku, gdyż na plaży było tak pięknie, że się zasiedzieliśmy i groził nam nocleg w dżungli. Wówczas jej mieszkańców poznalibyśmy na pewno, zaś turyści czytaliby w przewodnikach, że w Tayronie przemieszkiwały również szakale, ale bardzo krótko, po błyskawicznie wyginęły.

Więcej zdjęć >>TUTAJ<<

kolumbia4a