Listy z maratonu na Mauritiusie – cz. 4

Listy z maratonu na Mauritiusie – cz. 4

 mauritius2014c 478Listy z maratonu na Mauritiusie – 4

Mauritius – wielki błękit.
Mauritius to jednak nie biegi, nie góry, ale przede wszystkim morze. Turkusowe, przez cały rok ciepłe, pełne tropikalnych ryb. O tej porze roku woda ma około 19 stopni, a latem aż o 10 więcej, ale to przecież znacznie więcej niż w Bałtyku. Wyspa otoczona jest barierą z rafy, o którą rozbijają się wielkie oceaniczne fale, więc przy brzegu bywa nawet zupełnie spokojnie.

Z maseczką z fajką, jeśli tylko znajdzie się lepsze miejsce, można kolorowe ryby podziwiać już kilkanaście metrów od brzegu. Tuż przy plaży zdarzają się nawet półmetrowe okazy.

Ja jednak odważyłem się na coś więcej. Zaliczyłem pierwsze w życiu nurkowanie, z Polakiem, który od 22 lat jest tu instruktorem podwodnych wypraw. Wojtek przede wszystkim zachęcił mnie do spróbowania, a potem i na wodzie i pod wodą dbał o mnie tak, jak należy dbać o całkowitego nowicjusza, lekko przestraszonego. Zakładanie sprzętu i cały instruktaż naprawdę robią wrażenie, a największym przeżyciem był skok do tyłu z burty łodzi na oceanie. Pierwsze chwile nie były łatwe, ciśnienie porządnie dawało się we znaki, poruszałem się nieco niezgrabnie, ale poszliśmy w dół. A tam – raj. Piękna rafa, koralowce, ukwiały, mnóstwo wspaniałych ryb, a na deser pokaźny żółw. Inny, piękny świat.

Maciej Rakowski

SAM_1630

ryby1

SAM_1637