Listy z podróży na Kubę – pierwsze spotkanie z Che

Listy z podróży na Kubę – pierwsze spotkanie z Che

„I znów nieprzespana noc…
i znów zwariowany dzień”

Tyle razy powtarzaliśmy sobie, że nie będziemy się organizować na ostatnią chwilę. Czego Jaś się jednak nie nauczył, tego Draby w praktyce chyba nie zastosują. Powrót do domu o godzinie 21, 3 godziny pakowania, załatwiania ostatnich zawodowych spraw i 2 godziny snu. Czy na pewno wszystko zabraliśmy? Czy o wszystkim pamiętaliśmy? Miejmy nadzieję, że tak! W pół przytomni ruszamy na lotnisko…

Polska. Warszawa. Lotnisko Chopina. Niby początek naszej podróży, a jednak to tutaj pojawił się pierwszy znak zapytania czy w ogóle dalej ruszymy. Podczas odprawy okazało się bowiem, że na bilecie Marty jest nazwisko „Broyska”. Obsługującą nas pani nie mogła zrozumieć, że przyczyna jest oczywista i wynika z pominięcia polskich liter podczas zakupu biletów w kanadyjskich liniach lotniczych (a Szymon mówił, by nie brać podwójnego nazwiska po ślubie :)). Co prawda bagaż został wysłany bezpośrednio na Kubę, jednak my dostaliśmy „warunkowy” bilet do Toronto, a dalej mieliśmy wyjaśniać sprawę w Air Canada. Już we Frankfurcie okazało się jednak, że Kanadyjczycy problemu nie widzą i dziwią się że w ogóle ktoś tu podnosił raban. Wracając jednak do samego lotu i Frankfurtu – nasza lotnicza podróż zaplanowana na ponad 30 godzin miała dwie 8-godzinne przerwy. Pierwsza w miejscu ubiegłotygodniowego maratonu Szymona, który w roli przewodnika oprowadził po centrum miasta, zakończywszy zwiedzanie na Nidda Strasse – punkcie zbiorczym lokalnych entuzjastów białego proszku, heroiny, cracku i innych mocnych substancji psychoaktywnych. Dodajmy, że przez kilka dni pobytu Szymona we Frankfurcie ulokowany tu był jego hotel…

frankfurt1 frankfurt2 frankfurt3 frankfurt4

Kolejna przerwa w locie była w Toronto. Odpuściliśmy sobie jednak nocna eskapadę po mieście i zwinięci w kłębki próbowaliśmy nie zarwać kolejnej nocy. Na Kubę przylecieliśmy ok. godz. 10. Lotnisko w Santa Clara, o ilości pasażerów jak to łódzkie, lecz wyglądzie dworca w Kutnie, przywitało nas fala gorąca i wilgotności. Po dotarciu za podwójna stawkę do hostelu (choć i tak udało się zejść z ceny), odbiliśmy się od zamkniętych drzwi. Dzwonek, pukanie i telefony pozostały bez odpowiedzi. Zastanawiałem się czy opłacanie z góry noclegu nie było zbyt pochopnym posunięciem. Lokalny konserwator powierzchni płaskich dał nam jednak do zrozumienia byśmy nie  odchodzili i po dłuższej chwili drzwi otworzyła nam sąsiadka. Okazało się, że właścicielka hostelu miała kilkanaście  dni temu wypadek i przebywa w szpitalu. Nie zostaliśmy jednak pozostawieni sami sobie i po zaangażowaniu kolejnych osób, trafiliśmy do pobliskiej „casa particulares”, oczywiście bez dodatkowych opłat. Pomimo zmęczenia, nie bacząc na „jet lag” ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Santa Clara w historii Kuby odegrała znacząca rolę. To właśnie tutaj w 1958 roku miała miejsce bitwa, w której rebelianci dowodzeni przez Ernesto Che Guevare wykoleili pociąg wiązący z Havany 400 żołnierzy oraz zapasy żywności i amunicji. Zdarzenie to jest uznawane za początek końca dyktatury Batisty. Nic więc dziwnego, że na każdym kroku spotkać tu można skomercjalizowaną podobiznę Che oraz pomniki upamiętniające jego znaczenie dla zwycięstwa braci Castro. Dla przykładu na Plaza de la Revolucion znajduje się wielki monument Che Guevary, jego mauzoleum oraz muzeum pamiątek z czasów młodości i rewolucji. W drugiej części miasta znajduje się park, w którym rolę głównych eksponatów pełnią wagony „tren blindado” – składu kolejowego, którym wysłano z Havany uzbrojone posiłki podczas jednej z ostatnich bitew między rebeliantami a oddziałami prezydenta Batisty.

kuba1 kuba2 kuba3 kuba4 kuba5

Popularnym miejscem Santa Clary jest również Plac Vidal, przy którym znajdują się większe hotele, teatr La Caritad, odnowiony Palacio Provincial (w którym aktualnie znajduje się biblioteka) oraz pomnik Marty Abreu de Estevez, filantropki miasta, fundatorki m.in. wspomnianego wyżej teatru. Przy którym to pomniku, co oczywiste, Marta zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie. W pobliżu placu jest również Katedra św. Klary z Asyżu, patronki miasta.

kuba6 kuba7 kuba8 kuba9 kuba10

Ci, którzy nas znają wiedzą, że aktywny wypoczynek to jedno (w pierwszy dzień po podróży ponad 20 kilometrów w nogach), lecz jedzenie i lokalne trunki to ważne elementy poznania kultury. Nic więc dziwnego że przy pierwszej sposobności zaopatrzyliśmy się w butelkę ciemnego kubańskiego rumu i cygara produkowane w lokalnej fabryce Constantino Perez Carrodegua.

kuba11 kuba12 kuba13 kuba14 kuba15

Salut!

Szakal Szymon