Szakale biegają w Poznaniu – 9. Maniacka Dziesiątka

CIMG453916 kwietnia br. w zimowej scenerii odbyła się 9., a zarazem pierwsza Maniacka Dziesiątka (pierwszy raz atestowana trasa przebiegała ulicami miasta). Do Poznania pojechaliśmy liczną, bo 14-osobową watahą Szakali. Chciałoby się napisać, że droga była szybka i przyjemna ale…no właśnie, zawsze musi być jakieś „ale”. Przed zjazdem z autostrady coś zahuczało, coś zazgrzytało i samochód którym jechaliśmy doznał nagłego spadku mocy. Lekko zaniepokojeni, przy prędkości ok 70 km/h jakoś dotarliśmy w okolice Malty i powędrowaliśmy odebrać pakiety startowe. Osobiście wiele oczekiwałem od tego biegu. Marzyło mi się wreszcie złamać 40 minut, a szybka poznańska trasa miała mi w tym pomóc. Niestety, kilka dni przed biegiem złapało mnie przeziębienie. Faszerowanie się medykamentami nie przyniosło spodziewanych rezultatów, stąd praktycznie do samego startu zastanawiałem się, czy pobiec treningowo, czy jednak spróbować powalczyć o wynik. Wybrałem opcję 2.

Po krótkiej rozgrzewce i przekazaniu kurtki jedynemu niebiegającemu towarzyszowi wyprawy –  trenerowi Bronkowi (wielkie podziękowania dla Ciebie za pomoc! ) – ruszyłem ulicami Poznania. Pierwsze kilometry blisko 4min/km. Zgodnie z planem. Kolejnych wolę nie komentować. Jeden wolniejszy od drugiego. Po 3-im kilometrze nogi zachowywały się jak kłody rzucane na asfalt. Wszystkie siły ze mnie uszły. Nawet widok biegnącego Tomka nie wiele pomógł – brakowało sił by przyśpieszyć i choćby mu dorównać. W tych męczarniach dobiłem do mety – wynik 42:51 nie był tym, którego się spodziewałem. Na kolejne czterdziesto-łamanie przyjdzie mi poczekać do jesieni… Trudno.

Na szczęście poziomu podobnego do mojego nie zaprezentowali pozostali reprezentujący pomarańczowe barwy. Świetnie wypadł Maurycy Oleksiewicz, który zimowe przygotowania przekuł na nową życiówkę – 34:53! Zaznaczyć trzeba, że Maniacka dyszka nie jest jego docelowym startem, czekamy więc na złamanie 34 minut przez Wielkiego Króla Szakali!

Niedługo po Maurycym linię mety z wynikiem 37:18 (!!!) i nowym rekordem minęła Monika Kaczmarek.

Wyniki pozostałych Szakali:

Maciej Rakowski – 37:36

Jacek Moszczyński – 40:44

Daniel Wdówka – 41:50

Paweł Nowacki – 41:50

Tomasz Bedyk – 42:30 (new PB)

Anna Otocka – 44:10 (new PB)

Dariusz Stolarczyk – 47:27

Kamil Ozga – 48:19

Sabina Szmytke – 50:51 (1. miejsce w kat. wiekowej!)

Martyna Jóźwikowska – 53:51 

Zadowoleni z eskapady  skierowaliśmy się w stronę zaparkowanych samochodów. Niestety, automobil Szakala Tomka, który prychał w drodze do Poznania teraz nie chciał odpalić. Po wykonaniu kilku telefonów zapadła decyzja – wrzucamy auto na lawetę. Ściśnięta 12-tka Szakali pozostałymi dwoma autami ruszyła do Łodzi,  my z autem na lawecie dłuższą chwilę później. 

To był długi i wyczerpujący dzień. Z tego wszystkiego zapomniałem o przeziębieniu i chorobie. Przeszło. Wyzdrowiałem.

Szymon Drab

Szakale Bałut Łódź