Szakale walczą na dychę – Uniejów i Koło

Oj, posypały się nam życióweczki na koniec sezonu, aż miło… Kto jeszcze latem przypuszczał, że rekord Klubu na dychę zejdzie poniżej 36 minut? A kto jeszcze wierzył w reaktywację Wielkiego Księcia i powrót Królowej? Tymczasem takie niespodzianki, że z niepokojem czekamy na kolejne starty.

9 października Szakale nawiedziły Uniejów. Chłodno, nawet przelotny deszczyk, ale warunki do biegania dobre. Trasa szybka, kilometry oznaczone perfekcyjnie, przyjemny finisz na podbiegu. Nie wyszedł tylko start, bo gdy jedni czekali na wystrzał armaty, to drudzy już biegli kierując się głośnym odliczaniem. Na szczęście chipy wszystko skorygowały przy czasach netto. Wyśmienicie pobiegł Książę Szakali Andrzej Pietrzak – 35.25 to nowy rekord Klubu. Maurycy nabiegał 37.19, a Maciek 37.31 (zbliżając się do życiówki sprzed roku). Zaskoczył nas Emil Waśkowski – 39.20 (brawo! – życiówka), swój rekord poprawił Tomek Bedyk – 44.23. Nasze panie też zaliczyły personal bests – Justynka 42.56, a Asia Banasiak 47.42. Debiutująca Ewelina wypadła również nieźle – 54.08. To był dobrze zaliczony sprawdzian przed „Szakalem”.

Dwa tygodnie później (23 października) – Koło. Trasa uchodzi za szybką, ale to chyba pewna przesada – pierwsze 8,5 wytyczono co prawda bez zakrętów, ale za to w terenie pofałdowanym, zaś końcówka okazała się mocno pokręcona. Oznaczenia kilometrowe ustawiane „z czapki”, 9 kilometra nie było wcale, a obstawienie i oznaczenie tych kilku zakrętów w mieście chyba zbytnio nie zaprzątało głów organizatorów. Plus to niskie wpisowe i smaczne jedzenie po biegu. Poza tym bieg wyjątkowo mocno obsadzony (wynik koło 33 minut nie dawał miejsca w dwudziestce…). Najszybciej z Szakali pobiegł baron Maurycy – 36.14, tracąc kilka sekund do życiówki z „Fabrykanta”. Za to rekordy życiowe poprawili pozostali biegacze w pomarańczowych barwach – Królowa Szakali Kasia wreszcie raczyła zejść poniżej 40 minut – 39.33, a Wielki Książe Maciej pokazał, że stara bezzębna kobra bywa jeszcze groźna – 36.50. Do tego życióweczkę dorzucił Szymon Drab – 41.13, choć w przypadku tego młodego i perspektywicznego zawodnika trzeba powiedzieć, że stać go na więcej, nawet w obecnej formie psychofizycznej.