14.05.2017 FORMOZA CHELLENGE – nie zostawiamy swoich.

14.05.2017 FORMOZA CHELLENGE – nie zostawiamy swoich.

14.05.2017 FORMOZA CHELLENGE – nie zostawiamy swoich.

Bieg przeszkodowy organizowany w Obornikach Wielkopolskich przez KRS FORMOZA czyli Stowarzyszenie Kulturalno-Rekreacyjno-Sportowe FORMOZA

20170514_120931Pomiędzy jednostkami specjalnymi Wojska Polskiego jest najmniejsza jednostka związana głównie z wodą. To FORMOZA ( http://formoza.wp.mil.pl/pl/index.html )powołana w 1975roku jednostka 4026. Może to przypadek ale Ja jako urodzony w 1975 roku mam jakiś niewyjaśniony do końca sentyment do tej formacji. Jednostka ta łączy zróżnicowane umiejętności z ukierunkowaniem działań na morzu. Dlatego pływanie było umiejętnością konieczną do pokonania kilku przeszkód.

KULTURA
Za Encyklopedią PWN:
W znaczeniu najszerszym kultura obejmuje to wszystko, co w zachowaniu się i wyposażeniu członków społeczeństw ludzkich stanowi rezultat zbiorowej działalności. Mówi się też o kulturze jako tym, co w zachowaniu się ludzkim jest wyuczone — w odróżnieniu od tego, co biologicznie odziedziczone.

Nic co było w tym biegu potrzebne do jego ukończenia nie było biologicznie odziedziczone i na bank było zbiorową działalnością. Znaczy się sama kultura.

REKREACJA
Świeże powietrze nad urokliwą rzeką Wartą, maseczki z błota, plaża, las i obecność uroczych niewiast.
Co jak nie TO określamy słowem rekreacja.

SPORT
Tu się bezsprzecznie zgadza. Sport zwykle wiąże się z wysiłkiem fizycznym, strumieniami potu, pomiarem czasu, dystansu i całą masą sprzętów, które powodują zakwasy.
Tak to wszystko było nawet w odczuwalnym nadmiarze.

Jest środa w nocy albo czwartek nad ranem. Siedzę i piszę relację korespondując z Kamilem na FB, który zaś niedawno ukończył Runmageddon Ultra. Rodziny się nie wybiera ale Twoi znajomi mówią o Tobie więcej niż kod DNA.

Skąd FORMOZA w kalendarzu biegowym? Chyba wszyscy znają jednostkę GROM. Mają swój bieg http://gromchallenge.pl/ tylko tam jest 25km a ja takich długich dystansów nie biegam. Więc? Formoza Challenge to tylko 10km więc powinno być łatwiej. Z takiego założenia wyszedłem i tego się będę trzymał.

Jak zwykle moje przygotowanie do biegu odbiegało od ideału. Wiadomo odpoczynek, regeneracja, ładowanie węgli, supli itp. Czyli w przeddzień bieg z ORIENTUŚ ŁÓDŹ – 7,15km w nieco poniżej godziny w ukochanych Łagiewnikach, 4x10km rowerem w celach transportowych, 2h stania na meczu Widzew : Jagielonia II i oczywiście sen. Po meczu i kameralnym spotkaniu wyjazd o 1:20. na miejscu melduję się o 4:15 i próbuję kimać do 6:45, na tylnym siedzeniu mojego dzielnego ale jakże niewygodnego do spania Forda Focusa MKIII. Spać nie można to chociaż pooglądam sobie  trasę. Po kilku biegach przeszkodowych tor motocrossowy w Obornikach nie zaskoczył. Żadnych rewelacji ale niech ktoś powie, że wieje nudą. To zaproszę na bieg z przeszkodami. Górki, czołganie, rowy, auta pod i przez, spacer z trylinką. To było widać ale trasa ma 10 km więc główne atrakcje były schowane gdzieś w głębi lasu.

Za to prezentacja sprzętu, specjalistycznych wozów, broni i bojowej motorówki mogła się fanom militariów podobać, a takich nie brakowało.

Start dokładnie o 9:00. Fale 20 osobowe co 3 minuty. Jak przystało na wojsko były bardzo sprawnie wypuszczane. Każdy z nazwiska wyczytany wchodził pod namiot startowy. Jeszcze krótka odprawa, z której najważniejsze jest, że przez Wartę nie pływamy. Kto wskoczy do głównego nurtu rzeki jest automatycznie dyskwalifikowany i wyciągany przez FORMOZĘ zaraz albo za mostem kolejowym w Obornikach. Przekaz jasny jak słońce.

Startuję 9:27.

Najpierw Strażacy z sikawkami ale tylko dla ochłodzenia zapędu. Górka piachu, dołek, opony, skok przez coś, kontener, czołganie w błocie, ścianka z opon i Skoda Felicja środkiem. Dyszę tętno 170 a to drugi zakręt i już 150m za nami.

Jestem 5 może 6 w naszej fali.

Jest gęsto. Pierwsza przeszkoda mentalna zagadka jak nie zgadniesz spacerek z pieskiem czyli trylinka 35kg na sznurku.

Dostaję pytanie:

  • Co to jest, rano chodzi na czterech nogach, po południu …
  • Człowiek.
  • Dobry jesteś. Leć dalej na lewo.
  • Dzięki. Łapię za sznurek.
  • Zostaw to leć dalej.

No to lecę.

Górki, dołki, dwa worki z piaskiem po ok 10kg i 500m po piachu w górę i w dół. W górę spokój w dół zbiegam. Wyprzedzam pierwszych zawodników z wcześniejszych fal. Kłody drewna, lasek i błotko raptem do kolan może pół uda ale krótko. Śmierdzi bagnem. Kto spodziewał się fiołków może czuć się zawiedziony. Przez krzaki i powalone drzewa dobiegamy do odcinka pływackiego ok 50m w starym porcie. Mamy dwie opcje, całość płyniemy albo tyrolka. Do tyrolki kolejka i do przepłynięcia ok 1/3 dystansu. Ktoś pyta a jaka głębokość. Ok 2,5m ale miejscami może być głębiej. Szybka decyzja i schodzę po siatce do wody skakać nie można. Na drugim brzegu ludzie czekają na kajaki. Tu następuje komplikacja. Zasada jest taka, że mamy przepłynąć parami w kajakach na drugą stronę Warty ubrani w kapoki i z wiosłami. Niestety ludzi jest za dużo i zanim przeholują kajaki z drugiego brzegu mija cenny czas.

Część osób złapało kapoki inni trzymają kajak ale bez wioseł i kapoków. Wiosła zostały na drugim brzegu.

Przy kolejnym transporcie jest nadwyżka wioseł. Nie mam pary ale udaje mi się chwycić dwa wiosła. Zaraz ktoś się pyta czy nie mogę dać wioseł bo ma kajak ale bez wioseł. Jedno wiosło oddaję ale drugie jest moje i nie oddam. Ostatecznie po prawie 10 min ładuję się do kajaka. Mamy komplet jeden kajak jedno wiosło i jeden kapok. Jednak start mamy słaby. Zbyt nerwowe ruchy i kajak się przewraca i nabiera wody. Wracamy opróżniamy kajak i restart. Nurt jest bardzo silny ale po chwili jesteśmy po drugiej stronie rzeki.

Teraz odcinek biegowy. Młode pokrzywy siekają po nogach. Chyba muszę jednak kupić sobie jakieś lekkie getry. Trochę mokradeł, opona trzy przerzuty i leć dalej. Jakieś piwnice, piękne łukowe sklepienia a z głośnika lecą odgłosy strzelania i wybuchów. Jest klimat ale szkoda, że nie ma dymu. Stawik z gęstą czarną wodą, znowu bieganie, pokrzywy i krzaki. Kłoda biorę z uśmiechem i nucę”Do kawalerii wstąpić miałem…”. Powrotna przeprawa przez Wartę tym razem po kolana w  wodzie na siatce rozciągniętej między brzegami. Można też kajakiem ale kajak już był.

Znowu woda jakiś boczny kanał z dmuchańcem. Wolontariusz mówi że trzeba górą ale balon pływa luzem po wodzie 5m od brzegu nie da się wyskoczyć z wody i na niego wdrapać. Pompuję 30 razy z dwoma zawodnikami. Za nami słyszę fotografa tu nikt nie pompował. Kanał przepływamy.

Mija 6 km. Małpi gaj z ruchomymi drążkami. Trzy osoby karnie pompują. Mnie się udaje przejść. Następnie stalowa płyta. Przeszkoda, którą zapowiadali organizatorzy. 110kg w jednym kawałku i dwa sznureczki chwytam jeden w lewą drugi w prawą rękę i ciągnę po glebie.

Wolontariusz: „ale to na dwie osoby jest”. Widzisz tu kogoś czy pomożesz? – odpowiadam. No dobra ciągnij sobie sam.

Po 50m płyta utyka w dziurze, ech sam nie mam siły jej podnieść. Na szczęście pojawia się zawodniczka z nr 1176. Zaczyna pompować bo jest sama. Krzyczę POMOŻESZ. Leci do mnie chwyta za jeden sznurek i jakoś idziemy. Cały spacerek to jakieś 150-200m. Po tym wysiłku chwila marszu na uspokojenie serca i oddechu.

Dominik. Magdalena. Która minuta? 9:18. 9:27. Ładnie. Mogło być lepiej. Zasieki. Oddech się uspokaja i po paru minutach można biec dalej.

Krzaki, pokrzywy, rowy, dobiegam do bagienka. 8km teraz to już z górki. Przy bagienku leżą ketle. Do wyboru 16kg lub 20kg. Następne zadanie polega na przeniesieniu dwóch ketli po bagienku. Wolontariusz mówi, że lepiej pompować i kółeczko po bagnie bez ketli. Przecież nie przyjechałem tu żeby pompki robić. Chwytam ketle i wchodzę w bagno. 2x16kg to połowa mojej wagi. Ręce na początku dają radę ale bagno wciąga. Magda pompuje i idzie przez bagno. Bierze jednego ketla ode mnie ale po kilku metrach mówię, że wolę dwa bo jest niesymetrycznie i jeden obija mi się o nogi. W połowie bagna leżą dwa ketle. Chyba ktoś odpuścił. Brnę dalej te 200m z ketlami trwa prawie 8min. Masakra. Odrzucając ketle widzę na nich napisy jeden 16kg drugi 20kg. Cudnie. 55% masy ciała. Trochę jak budżetowy próg ostrożnościowy.

Idę. Muszę odsapnąć. Magda daleko z przodu. Ale na bagnie wyprzedziłem dwóch zawodników męczących się z ketlami. Strzelanie z ASG na stojąco i leżąco trzy próby ale potrzebuję tylko po jednym strzale. Pajęczynka w gęstym zagajniku, rowy i piach już słychać scenę. Trochę trawersowania po stromym zboczu powoli ale biegnę wyprzedzam kilka osób nikt nie biegnie. Doganiam Magdę. Rura i do stawu. Trochę stroma i na pierwszych zakrętach trochę rzuca ale po kilku sekundach jestem na dole czyli ostatni etap na torze motokrosowym. Tutaj bez entuzjazmu kilka ścianek ustawionych od najmniejszej do największej. Pokonuję je samodzielnie a na ostatniej pomagam Magdzie i jeszcze jednej dziewczynie, którą dogoniliśmy. Czołganie pod ciężarówkami i Patrolem, opony na sznurkach, dwa kontenery ale bez wody i lodu, betonowe kręgi i ostatnia przeszkoda stalowy tunel pod górkę. Kolana i łokcie mam zdarte kładę się na lewy bok i powoli czołgam. Na sekundę łapie mnie skurcz w udzie ale natychmiast odpuszcza. Jeszcze 20 m pod górkę i META. Spiker wywołuje moje nazwisko. Brawo. Szakale Bałut Łódź.

Wynik podaję statystycznie 2:04:19
Miejsce 10km: 49 na 330 i z tego jestem dumny :)

Zalety:

  • Jest ciężko
  • Super organizacja z wyjątkiem kajaków i dmuchańca.
  • Dobre wykorzystanie warunków naturalnych

Wady:

  • Organizacja przeprawy kajakami
  • Nieadekwatność kary w postaci pompek do czasochłonności i trudności przeszkód. (ketle i płyta)

Polecam bardzo szczególnie zapaleńcom wojskowym. Następny bieg na poligonie w Biedrusku 22 października 2017. Mnie nie będzie a miałbym ochotę na 20km. No bo przecież długich dystansów nie biegam :)

PS Zapisałem na 06.05.2018 na Runmageddon Clasic trzeba przetestować ten kultowy bieg. Do zobaczenia w Myślenicach. Fala 7:45.

Strona biegu: http://formozachallenge.pl/formoza-challenge/
Wyniki: http://sts-timing.pl/event/formoza-challenge-2017/
Zdjęcia: https://www.facebook.com/pg/FormozaChallenge/photos/?tab=album&album_id=1416342688424025

Dominik
Szakal Bałut z Bałut