LISTY SZAKALI Z JAWY – 1 ACCENTURE JAVA MARATHON EXPEDITION

LISTY SZAKALI Z JAWY – 1 ACCENTURE JAVA MARATHON EXPEDITION

jawa1 020LISTY SZAKALI Z JAWY – 1
ACCENTURE JAVA MARATHON EXPEDITION

Luwak lubi owoce. Jada papaję, mango, do tego od czasu do czasu przegryza ziarenkami kawy. To smakosz o wyrobionym podniebieniu, wybiera najlepsze ziarna. W zasadzie nie wiadomo, po co je zjada, bowiem ich nie trawi. Odchody luwaka (czyli łaskuna) zawierają więc wiele niestrawionych, sklejonych ziaren, wyglądają jak słodycze zwane szyszkami, a ich jakość zależy od tego, co zjada sympatyczny futrzak. Jego kupy, są bardzo cenne. Ręcznie wybiera się z nich ziarenka, ręcznie je łuska, wypala i w ten sposób powstaje najdroższa kawa świata – coffee luwak. Dla nas to nie brzmi już jak nieco obrzydliwa bajka. Przez pręty klatek podrapaliśmy luwaki po plecach, wybieraliśmy ziarenka z ich kup (również ręcznie, ale na szczęście już wysuszonych), a potem zasiedliśmy przy filiżance małej czarnej. Rarytas… na szczęście bez zapachu.

P1060510Indonezja ma więc dla nas smak kawy luwak. Do Dżakarty dotarliśmy z Berlina przez Paryż i Kuala Lumpur. Na lotnisku spotkaliśmy umówionego kierowcę i od razu busem ruszyliśmy w dalszą drogę. Do Jogjakarty jechaliśmy niemal 24 godziny, z przerwą na krótki nocleg na fotelach samochodu. Kierowca noszący imię Kiero, spisywał się dzielnie, a jazda po tutejszych drogach wymaga sporej odwagi i zręczności. Transport załatwiał dla nas Pan Piotr Śmieszek – Polak prowadzący na Jawie biuro podróży (www.lombok.pl), którego rady i pomoc okazały się nas bardzo cenne. Kierowca zagaduje do nas po polsku, jest bardzo życzliwy, wie, dokąd ma nas dowieźć, a do tego dowozi nas na posiłki do lokalnych jadłodajni, gdzie jadamy jak miejscowi, a nie jak turyści z Europy. Pożywienie mają tu całkiem niezłe, choć nieco ostre, a obiad można zjeść za 7-8 zł. Na pierwszy rzut oka tzw. warungi wyglądają jak obskurne nory, które w Polsce sanepid zlikwidowałby w minutę. Podstawą dania jest ryż lub makaron, do którego można dokładać dodatki – kawałki mięsa, sera tofu, warzywa, jajka. Od losu zależy, jak ostrą potrawę sobie nałożysz.

jawa1 067Trzeciego września zwiedzaliśmy Jogjakartę, najstarsze miasto Jawy. Pobudka o 3.30 (czyli o polskiej 22.30), by obejrzeć tysiącletnią świątynię na tle wschodzącego słońca. Niestety – chmury popsuły widowisko, a buddyjską świątynię Borobudur podziwialiśmy z bliska. Wzniesiona ponad 1200 lat temu przypomina spłaszczoną piramidę, na każdym poziomie z korytarzem zdobionym nieźle zachowanymi płaskorzeźbami. Zwieńczona jest stupą, czyli kamiennym obeliskiem o kształcie dzwonu, otoczonego podobnymi, mniejszymi obiektami. Na szczęście nie było tu tłoku, a dla indonezyjskich wycieczek szkolnych wielką atrakcją okazało się robienie zdjęć z Szakalami.

Potem w centrum podziwialiśmy pałac sułtański, walcząc z sennością dzielnie kroczyliśmy wśród kolejnych pawilonów.

Pierwsze wrażenie z Jawy? Tłok i uśmiech. Na ulicach korki, a kierowcy… uśmiechają się do siebie i ustępują pierwszeństwa. W tym kraju publiczne okazywanie złości uznawane jest za oznakę szaleństwa. To podobnie jak w Polsce z życzliwym traktowaniem obcych.

jawa1 149 jawa1 175 jawa1 138 jawa1 068

>>GALERIA ZDJĘĆ<<